niedziela, 3 listopada 2013

Gorszy dzień, gorszy tydzień, gorszy czas?

Dzisiaj druga strona Miss Oatmeal. Postanowiłam wylać żale. Znowu pogarsza mi się stan psychiczny, wracają stany lękowe, z którymi nie umiem sobie poradzić. A wystarczyło tylko 2 dni samotnego siedzenia w domu. Od jutra znowu powołuję się na tabletki: Hydroksyzynę, bo stres niszczy mnie od środka. No nic. Chyba nadal jestem zbyt wrażliwa na samotność, a jednocześnie na przebywanie wśród toksycznych ludzi, zawsze kręcących się na naszym świecie.
Ciągle mam ćwiczenia. Dzisiaj było ciężko, bo objadłam się przez weekend, a wiadomo, że wtedy rusza się ciężej. No i oczywiście wraz z nastrojem, tracę motywację, ale wróciła moja mama, z którą właśnie skończyłyśmy Ewkę - Turbo Spalanie do ostatniej minuty! Ona oczywiście niemal calusieńką, ja moim sposobem z hula hop. Oprócz tego, postanowiłam wracać ze szkoły na piechotę 2x w tygodniu. Są to ponad 3 km, które zajmują mi 30 min, więc zawsze to jakaś forma aktywności. Potrzebowałam dzisiejszego wysiłku, bo czuję się dzisiaj jak ociężałe krówsko. Boję się, że to nie przez moje paranoje lub zwyczajny przyrost wagi, tylko coś poważniejszego, czym nie chcę się chwalić. W każdym razie pozostaje NADZIEJA I TRENING!

Na dzisiaj trochę motywujących obrazków. Dla jednych do ćwiczeń czy diety, pozostając przy blogowej tematyce, dla innych dających motywację na lepsze jutro, lepsze życie, zmiany, zdobycie się na odwagę!






sobota, 2 listopada 2013

Lekarstwo na zło

W końcu! W końcu, 14 października ruszyłam tyłek i jest mi z tym świetnie! Podjęłam aktywność fizyczną. Zazwyczaj o godzinie 18 zaczyna się domowy trening. Trening, który ma multum zalet:

-sprawia, że mózg wydziela hormony szczęścia,
-mam się na czym wyżyć, rozładować stres,
-ćwiczenia i ładna, mocna sylwetka są dla mnie punktem zaczepienia, kiedy gubię się w życiu,
-cellulit prawie zniknął,
-waga poleciała w dół z 56 na 54 przy normalnym jedzeniu, a ja nie czuję się już jak napuchnięta
-kondycja się poprawiła,
-nie czuję ciągłego zmęczenia,
-wyleczyłam się z bezsenności
-po treningu jestem z siebie dumna

Ćwiczę różnie. A to najzwyklejsze hula hop z zabawkowego za 6 zł, a to youtube i Ewa Chodakowska: Skalpel, Turbo Spalanie. Muszę przyznać, że na Ewkę nie jestem jeszcze do końca gotowa, ale próbuję! Wczoraj, przypadkiem odkryłam idealny dla siebie trening: Turbo Spalanie z modyfikacjami + hula hop. U mnie polega to na tym, że ćwiczę 7 rund zamiast 9, po 2 pierwsze (zamiast 4) powtórzenia na każde ćwiczenie. 2 drugie są dla mnie czas na odpoczynek mięśni przy obrotach hula hop. Kiedy kończę 7 rundę, kręcę jeszcze kołem 10 minut, aby dopełnić trening. Bomba! Czułam się po tym niesamowicie!
To ciało powiedziało mi jak chce ćwiczyć, kiedy po kilku minutach pełnych serii nie mogłam złapać tchu, rzuciłam to wszystko i poszłam po ulubione kółko. Zaraz spodobało mi się ćwiczenie, spróbowałam i dalej samo się wszystko poustawiało.
Jednak motywacją jest dla mnie mama, która Chodakowską ćwiczy caluśką i zachęca mnie do działania, skończenia tego, co zaczęłam. Kiedy jestem sama, większość czasu poświęcam hula hop, bo kręcenie nim to dla mnie istna przyjemność!
Podsumowując, aktywność fizyczna jest dla mnie czymś niesamowitym. Teraz, kiedy jem już jak normalny człowiek, nie odmawiam sobie nawet małych grzeszków i mam siłę oraz energię do spalenia, mogę się ruszać! Nie powiem, na początku było trudno, ale do wszystkiego trzeba podchodzić z głową, stopniowo, nie katować się ani tym samym zniechęcać! To klucz do sukcesu! :)